Teraz o kulinariach:-)
Rosół, ach ten rosół, stwarza tyle możliwości, a i sam w sobie jest czystą Ambrozją... Moje dzisiejsze gotowanie właśnie rosołu nie zakończyło się tylko na nim, tylko przez kurczaka w galarecie, zupie na dzień następny, a na kaszy dla psów skończywszy - a miał być po prostu rosół...
Na początek, marchewka z rosołu pokrojona w kostkę, oraz groszek konserwowy, |
następnie pierś kurza pokrojona w kostkę i pietruszka posiekana grubo |
zalewamy wszystko rosołkiem z rozpuszczoną żelatyną |
posypujemy pieprzem świeżo zmielonym i gotowe! |
Zaczęło się od ROSOŁU! na porcji rosołowej, okrawkach mięsa wołowego i wieprzowego, oraz świeżych warzywach gotowanego. Następnie spytałam mego męża (sama wcześniej nabrawszy ochoty), czy nie zjadł by kurczaczka w galarecie - powiedział, że tak, więc dorzuciłam pierś kurzą do gotowania. Na tej mieszance mięsno - warzywnej, rosół wyszedł jak marzenie... Psy na te wszystkie zapachy dostały czystego obłędu, obłęd było widać w oczach, obłęd było widać w minach, obłęd było widać w ruchach i skowytach, choć muszę przyznać z zaskoczeniem niemałym iż te moje pełne obłędu psy, wykazały się sporą dawką taktu i dobrego wychowania, choć niuchały na krawędzi stołu z pasją, to żaden ozór nie wylądował w talerzyku:-)
Na koniec naszej dzisiejszej przygody z rosołem, odlałam garnuszek na zupę jutrzejszą dla nas, a następnie wrzuciłam kaszę, aby zadość uczynić tym dzisiejszym psim torturom, które dziś przechodziły otoczone zewsząd smakowitymi aromatami, a wszystko przez to, że jednak postanowiły zamieszkać w domu...
Ach zapomniałabym, że w międzyczasie zrobiłam stojak na doniczki z ziołami, stare żeliwne podstawki, zostały pomalowane na "mosiądzowo", a w nich osadzone, moje ukochane, słodkie, kuchenne doniczki z bazylią.
Apetyt robisz, ale ja też się zmobilizowałam i zrobiliśmy rosołek, a na jego bazie włoską zupę ribollita. Wyłącz te okropne obrazki!!!
OdpowiedzUsuńSama byś zlikwidowała:-)
UsuńDlaczego?
a. masz dojście do konta
b. wiesz jak to zrobić
:-) :-) :-) :-) :-) :-)
Powiem szczerze, udało mi się raczej przypadkowo, błąkałam się po ustawieniach i wnętrznościach bloga i jakoś niechcący znalazłam. Możeliwe, że teraz też by mi się udało, ale może Tobie też by się udało!
OdpowiedzUsuńAleś Ty niedobra:-(
UsuńNo zmienię, zmienię, nie denerwuj się.
OdpowiedzUsuńSAMA ZMIENIŁAŚ????? Widzisz, że słusznie w Ciebie wierzyłam!
OdpowiedzUsuńA co miałam zrobić, jak mnie samą biedną zostawiłaś...
OdpowiedzUsuńGalaretka drobiowa- mniam:) już się cieszę na rybną.
OdpowiedzUsuńKarp w galarecie - mniam! mniam!
UsuńJak nie lubię galarety, tak ta wygląda WYJĄTKOWO smakowicie! Kurde, Twoja wina, chyba kiedyś się skuszę i spróbuję taką zrobić...
OdpowiedzUsuńPodstawka na doniczki piękna, gdzieś Ty takie śliczności żeliwne znalazła? :o Pomalowana wygląda całkiem pałacowo, a nie wiejsko! :)
Na fantastyce to ja się nie znam, to jakoś zupełnie mnie nie bierze, za to dobry staromodny kryminał to jest to, co tygryski lubią najbardziej! :)
A Ty wiesz ile kryminałów jest osadzonych w świecie fantasy? Na przykład Mike Resnick "Na tropie jednorożca" i "Na tropie wampira", są w stylu Marlowa z nutką dawnych lat. Spróbuj, a nie pożałujesz.
UsuńJestem tu pierwszy raz. Z pzryjemnością oglądam Twoje dzieła zwłaszcza politurowane. Ale - jaka to farba z kolorem 'mosiężnym' - bo mnie wyszedł z róznych farb ( Hamerajt!) błyszcząco złoty. jeszcze miedzianego szukam...
OdpowiedzUsuń