piątek, 8 lutego 2013

Książki, zmiany i potrawka z papryki

Cóż, jako rasowy pożeracz książek, troszkę przeczytałam od ostatniego wpisu. Kryminałek "Ordynat Zaleffski" Gryzeldy Chocimirskiej w lekkim, dawnym i humorystycznym tonie, strasznie przyjemnie się go czyta , jest zdecydowanie godny polecenia. Następnie, kolejna trylogia Canavan... chyba przeczytałam całą tylko i wyłącznie z przyzwyczajenia... Za to Romualda Pawlaka "Póki pies nas nie rozłączy" jest cudowną ucztą dla wielbicieli Jakuba Wędrowicza, bo mamy w tej książce postać niemalże Jakuba W., tylko w wersji takiej ugłaskanej, bardziej miastowej, nie pijącej, ale za to porywczej i mściwej jak nasz kochany Jakub W., jedziemy dalej Ch. Harris "Prawdziwe morderstwa" - poprawna jak zawsze, rasowy przeciętny kryminał, jak najbardziej do przeczytania, za to książka, którą właśnie kończę czytać, jest pt. "Złe rzeczy się zdarzają", to już kawał dobrego kryminału, z zawiłą intrygą, gdzie trup ściele się gęsto! Co prawda jeszcze nie wiem jak się skończy, bo zostało mi parę rozdziałów do doczytania, ale myślę, że się nie zawiodę. A na koniec prawdziwy rodzynek, wisienka na torcie, cud miód ultramaryna!!! Pan Feist i jego czterotomowa Saga o Wojnach Światów, jest to istna poezja dla wielbicieli fantasy, zaczyna się niepozornie, pierwszy tom ma dość banalną fabułę - księżniczka, smok, mag itp., ale już reszta to dwa odmienne światy nakreślone z rozmachem, konsekwencją, psychologią postaci, różnorodnością kulturową i cywilizacyjną tych światów. Pierwszy świat jest zbliżony kulturowo do naszego, natomiast drugi mnie kojarzył się z kulturą Japonii, być może się mylę sądząc, że autor wzorował się na mentalności Japończyków, bo cóż wstyd się przyznać, ale nie wiem zbyt wiele o Japonii, ale ta szczątkowa wiedza, którą posiadam skłoniła mnie do takich wniosków, książki te niestety mam tylko na pliku, chciałam kupić, ale nie ma ich zbyt wiele na rynku, a te które znalazłam są w absurdalnych cenach - ostatni tom potrafi kosztować nawet 180zł!!! Cóż - mówi się trudno...

zasłony, choć nie widać tego na zdjęciu, mienią się na zielono i idealnie dopełniają całości
nowe drzwi
Nowa narzuta upolowana na wyprzedaży, duża i dwustronna
Teraz o zmianach, nowe drzwi wewnętrzne w stanie surowym mamy już założone, a sypialnia dostała troszkę zieleni i tu znów przydał się do tych zmian bardzo manekin, okazuje się on być taką dużą lalką dla podstarzałej dziewczynki, która można przebierać i stylizować do woli.
Na koniec moja ulubiona potrawka z czerwonej papryki - na oliwie z oliwek z łyżką masła duszę paprykę i cebulkę, podlewam odrobinę wodą, do smaku dodaję tylko sól i cukier,  a całość zarabiam delikatnie mąką. Jest to świetny dodatek do drugiego dania, lub doskonała baza do potraw jednogarnkowych:-) W smaku słodko - kwaśne - pycha!!!

niedziela, 6 stycznia 2013

Wyróżnienie, postanowienie i co nowego

Dostałam od Rudej wyróżnienie, za które jestem ogromnie wdzięczna, miałam postanowienie aby zlikwidować ten blog i pisać tylko na koniku polskim o wszystkim, ale teraz to chyba niemożliwe:-) Choć muszę przyznać, że łączenie życia wiejskiego z miastowym czasem powoduje całkowity brak czasu i choć nie pracuję zawodowo, tylko zajmuję się domem i naszym mini gospodarstwem, to jeden samochód i konieczność przemieszczania się i dopasowywania do godzin pracy męża to tortura. Ale dzięki temu można mieć i czar wiejskiego życia, no wyłączając może palenie miałem w piecu centralnym i wywożenie gnoju ze stajni i padoku, to jednak miło jest mieszkać na odludziu z psami, kotami i konikami, a jednocześnie jeździć sobie do teatru raz, dwa razy w miesiącu, do restauracji, czy kina, powłóczyć się po księgarniach itp. Do czego zmierzam? do tego, że czasem człowiek po prostu pada na pysk i nie ma siły zjeść kolacji, ale fajnie jest! choć dwa blogi, majsterkowanie, czytanie nałogowe książek, wycieczki, a teraz już intensywne szkolenie koni, które już wczesną wiosną mnie czeka. Dlatego, ponieważ, wczoraj odbieraliśmy bilety do teatru, jednocześnie wpadając po drodze do kina na "Hobbita", wygrzebując okazje w Matrasie i zaliczając wiejski opłatek powiatowy z koncertem kolęd chóru w Wolborzu, dziś po oczyszczeniu blatu stołu padam na pysk i zdołam tylko odpowiedzieć na pytania od Rudej, a nominacje będą kiedyś... ale będą na pewno:-) Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję:-)

PYTANIA RUDEJ:
1.  Jaki jest twój ulubiony cytat, aforyzm?
Jest ich wiele, ale ostatnio chodzi za mną ze Strugackich "Poniedziałek zaczyna się w sobotę", bo to jak u mnie całkiem, często nie wiem jaki dzień tygodnia i miesiąca, dlatego że na wsi to nieważne, bo codziennie jest poniedziałek, trzeba wstać i nakarmić konie...
2. Który z bohaterów literackich jest ci najbliższy?
Mordimer, Jacka Piekary, bo nie jest święty delikatnie mówiąc, ale żyje tak święcie jak pozwala mu na to rzeczywistość, która go otacza, a jest ona straszna. To dziwny bohater na początku go nienawidziłam, nie rozumiałam, i nie chciałam o nim więcej czytać...
3. Wymarzone miejsce na spędzenie urlopu?
W moim przypadku, to chyba nie gdzie, ale jak - w siodle oczywiście:-)
4. Kto jest dla ciebie autorytetem?
Chyba nie ma jednego całkowitego, w każdej dziedzinie ktoś inny, bardzo szanuję Kołakowskiego, ale i Wilka z "Filozofa i wilka":-)
5. Jakie zachowania cenisz u innych?
Prawdomówność, odpowiedzialność, mądrość życiową
6. Twoja największa zaleta?
Ja pomyślałam o lojalności...
7. Tytuł piosenki, która najczęściej za tobą chodzi?
Jest ich ogrom od wczoraj ta z "Hobbita", którą śpiewają krasnoludy, ale ta, która do mnie chyba najczęściej wraca przez całe moje życie, to Grzegorza Turnała, a jest to wiersz Szymborskiej "Wszystko co piękne jest przemija..." nie wiem czy to tytuł, pamiętam tylko słowa i melodię.
8. Marzenie z dzieciństwa, które się spełniło?
Konie:-)
9. Jakim kwiatem mogłabyś zostać?
Kocham frezje, więc frezja chyba...
10. Ulubiony obraz?
Zima, mojego wujka, ze względów sentymentalnych
11. Ulubiony kolor?
Przydymiony róż, taki stary róż, nie wiem jak go opisać:-(

Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję za wyróżnienie i za przyjemność udzielania odpowiedzi na pytania:-)

Stół był barwiony na ciemny kolor, ale jak to w kuchni - szybko się zniszczył blat, a ponieważ krzesła do stołu mają obicia jasne, to pomyślałam sobie, że jasny blat będzie świetnie się komponował z całości, tak więc zjechałam szlifierką blat, który jednocześnie dostał gładką niezniszczoną powierzchnię i teraz tylko zastanawiam się czym go zabezpieczyć, jak już wymyślę i zrobię, to pokażę oczywiście.
A to książki upolowane wczoraj, pierwsza, to książka z mojej najnowszej listy, na której mi bardzo zależało, a druga to kryminał retro z humorem, mam nadzieję, że okaże się fajny, na razie czekając wczoraj w kawiarni na "Hobbita", który miał się zacząć dopiero za godzinę przeczytałam mężowi pierwszy rozdział na głos - zaśmiewaliśmy się strasznie, ale czegóż można było sie spodziewać po Tuwimie